Znowu odkurzyłam półkę z science fiction. Tym razem padło na Poniedziałek zaczyna się w sobotę książkę braci Strugackich z 1964 roku. Co ja zrobię, że im fantastyka naukowa starsza tym bardziej mi się podoba.
Bohaterem powieści jest młody programista z Leningradu Sasza Priwałow. W drodze na urlop Sasza zabiera dwóch autostopowiczów. Okzazuję się, że są oni pracownikami instytutu naukowego w pobliskim Sołowcu, a sam instytut bardzo potrzebuje nowego programisty. I tak Sasza postanawia obejrzeć sobie ten instytut. Na początek zostaje zakwaterowany w... domku na kurzej łapce, którym opiekuje się pewna staruszka i spasiony kot Wasyl. Saszę nic nie dziwi, w końcu jest nowoczesnym obywatelem o odpowiednim materialistycznym poglądzie na świat, aż do nocy, kiedy w domku zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Na przykład materializują się z nikąd martwe ptaszyska, a chatkę nawiedzają lewitujący naukowcy. W dodatku odbiera telefon z zaproszeniem dla staruszki na zlot na Łysej Górze. To wszystko na pewno da się wytłumaczyć, myśli Sasza.
"Rzecz w tym, że najciekawsze i najsubtelniejsze rezultaty naukowe zawsze wydają się niewtajemniczonym przekombinowane i rozpaczliwie niezrozumiałe. W naszych czasach ludzie dalecy od nauki spodziewają się po niej cudu i tylko cudu, praktycznie nie są w stanie odróżnić prawdziwego naukowego cudu od sztuczek czy intelektualnego salto mortale.[...]Zorganizować w studiu telewizyjnym konferencje słynnych zjaw albo wywiercić wzrokiem dziurę w półmetrowej betonowej ścianie może wielu; nie ma z tego żadnego pożytku, za to wprawia w ekstazę czcigodną publiczność, która ma dość niejasne pojęcie, jak dalece nauka splotła i przemieszała pojęcia bajki i rzeczywistości".
Nowe miejsce pracy Priwałowa okazuje się być Instytutem Badań Czarów i Magii. Na wyposażeniu instytutu jest m.in. czarodziejska różdżka, demony zamykające i otwierające drzwi, latający dywan i butelka z dżinem. Magię bada się w sposób naukowy i jak najbardziej na poważnie.
Trochę mi ta powieść przypomina serial Eureka, gdzie bohater znajduje się w miasteczku genialnym wynalazców. Instytut Badań Czarów i Magii to taki radziecki odpowiednik Eureki.
Jeden z napisów w stołówce Instytutu:
"Śmielej towarzysze! Ruszajcie szczękami! G. Flaubert".
Oczywiście nie wszystkie doświadczenia kończą się sukcesem:
"W dziale Wiecznej Młodości po długiej chorobie zmarł model człowieka nieśmiertelnego".
Poniedziałek zaczyna się w sobotę to też satyra na środowisko naukowe. W Instytucie, jak i wszędzie pracują nie tylko geniusze, ale też i pracownicy nieudolni czy nieuczciwi. Tym nieuczciwym na początku wyrastają włosy w uszach, a potem i w innych miejscach. Części to nie odstrasza. Golą się starannie codziennie i dalej zarabiają na daczę za miastem.
Na prawdę warto czasem odkurzyć te stare, trochę już zapomniane tytuły.
super, że przypominasz takie utwory. Mam miłe wspomnienia związane z lekturą tej książki, czasy studenckie, leżę, czytam i co chwilę wybucham śmiechem, wzbudzając zdziwienie i zainteresowanie "współspaczy", tak to się wtedy nazywało, po angielsku chyba "room mate":) To właściwie parodia wielu dzieł literackich, tak to odebrałem, satyra na Związek Radziecki i świat nauki oraz naukowców. Bardzo podobały mi się też motta do każdego rozdziału, z tego co pamiętam, wzięte ze znanych utworów, klasyki. Ta książka ma swój urok. Lubię też w ogole braci Strugackich. Dzięki za ten wpis, czekam na podobne, "po trochu wyciągane z lochu":)
OdpowiedzUsuńTeraz też czytam "staroć" z lat 60-tych :) Ja też miałam współspaczki, a na studiach czytałam Fromma - ambitnie i Sapkowskiego ;) Braci Strugackich odkryłam dopiero potem. Mój tata podsunął mi Piknik na skraju drogi.
UsuńMotta powiadasz...
"-A czy pan właściwie wierzy w duchy? - zapytał prelegenta jeden ze słuchaczy.
-Oczywiście, że nie - odparł prelegent i powoli rozpłynął się w powietrzu".
O to mi chodziło:) Czekam zatem na tekst o "staroci":)
OdpowiedzUsuńAch, również zaczytywałem się swego czasu w lyceum Strugackimi:) Może czas sobie odświeżyć i przypomnieć. Może więcej człowiek teraz zrozumie i pojmie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Strugackich, co tam uwielbiam, kocham ich wręcz nad życie. Czytaj ich, czytaj!
OdpowiedzUsuń