Berlin: miasto dymu jest drugim tomem trylogii Berlin. O pierwszym pisałam tutaj.
W Mieście dymu mniej jest poetyckich opisów i porównań, więcej za to politycznych tyrad. Szkoda. Lutes poświęca więcej czasu nowym bohaterom: Sylwii - córce Gudrun, jazzowym muzykom z Nowego Jorku i byłej kochance Kurta - Margarethe. Jestem w stanie zrozumieć punkt widzenia wszystkich postaci dramatu, ale nie potrafię ich polubić.
Marthe odkrywa zupełnie inną twarz Berlina - świat zamkniętych nocnych klubów. Sale trzęsą się od tańca w rytmach jazzu. Alkohol i narkotyki pozwalają zapomnieć o tym co dzieje się na ulicach miasta, a dzieje się dużo. Nacjonaliści coraz śmielej nawołują do przyłączenia się do ich partii, obiecując pracę i porządek. Socjaliści, po wydarzeniach z pierwszego maja, unikają publicznych zgromadzeń, co nie oznacza jednak, że nie chcą walczyć o swoje. Kryzys, który rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych, dotknął także mieszkańców miasta. Na ulicach widać coraz więcej żebraków. Czuć napięcie, wskazujące na to, że coś się zaraz wydarzy, bo musi się wydarzyć.
Berlin: miasto dymu / Jason Lutes
Kultura Gniewu, 2011
s.210
Przypomina mi to książkę "Łuk Triumfalny", klimat, właśnie taki...
OdpowiedzUsuńA tego to ja nie znam, przyznaje szczerze.
Usuń