Ponoć najlepiej uczyć się języka przebywając w danym kraju, a jeszcze lepiej w ścisłej współpracy z obywatelem tegoż kraju innej płci. Szczególnie jeżeli jest to język pełen symboli i kodów, których trzeba uczyć się do dziecka. Kyoko Mori w swoim zbiorze esejów Polite lies : on being a woman caught between cultures tłumaczy dlaczego Europejczycy nigdy do końca nie zrozumieją poezji haiku. Każdy japoński uczeń wie, że żaba oznacza wiosnę, bardzo dużo słów ma swoje drugie znaczenie a czasami także trzecie i czwarte. Jak odnaleźć się w kulturze, gdzie na oznaczenie tych samych rzeczy, jest odpowiedni zestaw słów dla kobiet i osobny dla mężczyzn? Nie mówiąc już o kodach ukrytych w banalnych na pierwszy rzut oka zdaniach. Kyoko przytacza w swojej książce rozmowę dwóch kobiet. Jedna zaprasza drugą do domu, ta prosi o wskazówki jak ma się tam dostać. Pojedziesz pociągiem, odpowiada pierwsza, kiedy wysiądziesz na stacji, znajdź budkę telefoniczną i zadzwoń, wtedy po ciebie przyjadę. Poniżej autorka książki umieszcza krótkie wyjaśnienie: oczywiście z tej rozmowy wynika, że pierwsza pani nie życzy sobie wizyty tej drugiej w swoim domu.
Nie lepiej wygląda sytuacja, kiedy wiadomość trzeba przesłać w sekretnym języku, stworzonym przez kobiety dla kobiet, a zapisanym na ściankach składanego wachlarza. Każdy zapisany symbol ma bardzo wiele znaczeń, a to właściwie można odkryć tylko w kontekście pozostałych. Ale co kiedy wiadomość czyta się w zdenerwowaniu? Jak łatwo wtedy popełnić błąd i rzucić bolesne oskarżenia. Powieść Lisy See Snow Flower and the secret fan opowiada historie niezwykłej przyjaźni dwóch chińskich dziewczynek Lily i Snow Flower. Ich przyjaźń rozpoczyna się, kiedy w ich rodzinnych domach pojawia się swatka, zwiastun ich nowego statusu w chińskim społeczeństwie. Obie starają się następnie być najlepszymi synowymi, żona i matkami, dokładnie w tej kolejności. Tego wymaga bowiem kod zamężnej kobiety. Ale co jeżeli życie nie ułoży się tak byśmy tego chciały? Zapraszam do lektury!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz