Niedawno, po raz kolejny, obejrzałam miniserial BBC Rozważna i Romantyczna (wersja z 2008). Andrew Davies dodał do adaptacji powieści Jane Austen kilka scen, których nie ma w książce. Uważam, że akcja książki tak naprawdę nie wymaga ulepszeń, jednak nie mam nic przeciwko dodanym scenom. Pierwsza z nich to namiętna scena pomiędzy Elizą i Willoughby. Ponieważ została umieszczona na początku serialu, myślę, że nie jeden widz zastanawiał się, czy przypadkiem nie pomylił kanału telewizyjnego. Mój mąż, którego kiedyś zmusiłam do obejrzenia jednej z adaptacji powieści Austen, oświadczył, że byłoby to interesujące, gdyby chociaż w scenariuszy była jakaś bitwa, no choćby pojedynek. Bardzo proszę - pojedynek jest. W książce pułkownik Brandon tylko napomyka Elizie o tym wydarzeniu. Autor scenariusza postanowił dodać całą scenę. Dlatego też pułkownik Brandon pojawia się na balu w Londynie, czego również nie było w powieści.
To może w takim razie powiem jaka była moja ulubiona scena. Na początku rodzina Johna Daswood jedzie powozem do rezydencji zmarłego ojca. Po drodze małżonkowie dyskutują o wysokości uposażenia macochy i przyrodnich sióstr Johna. Jego żona Fanny wyrzuca mężowi, że jest zbyt hojny. Na przeciwko siedzi rumiany synek państwa Daswood - Harry i coś zajada ze smakiem, pewnie ciasteczka. Wspaniały przykład rozpieszczonego jedynaka. Fanny mówi z czułością do syna "nie pozwolimy tacie cię zagłodzić". W tym kontekście brzmi to zabawnie i co tu dużo mówić, trochę obłudnie.
Edward w powieści Jane Austen jest nieśmiały, raczej mało przystojny i nie potrafi błyszczeć w towarzystwie. Serialowy Edward jest przystojny, ma żywe usposobienie, jest pewny siebie, potrafi być zabawny, a kiedy natrafia na życiowe przeszkody ogarnia go gniew. Moim zdaniem jest to zmiana na lepsze, ale pewnie niektórym fanom może to się nie spodobać. Aktorki grające Elinor i Marianne były moim zdaniem bardzo dobrze dobrane - obie młode i ładne. Pani Daswood też wygląda na 40-latkę, tak jak to powinno być.
Znalazłam blog ze zdjęciami z planu filmowego. Chętnych zapraszam do obejrzenia :) A oto jedno z nich:
Bardzo lubię Mariannę i Elinor w tej właśnie serialowej wersji chyba najbardziej odpowiadają moim wyobrażeniom o bohaterkach jakie wyrobiłam sobie czytając książkę, wersja filmu z Kate Winslet mniej mi odpowiadała. Kilka osób z mojego otoczenia zmusiłam swego czasu aby obejrzały ten serial i bardzo im się podobało, no chyba, że bali się powiedzieć przy mnie, że to nie ich klimaty:).
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten film. Jeden z moich ulubionych. :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona adaptacja S&S :) Pomimo tego, że jakoś specjalnie nie przepadam za powieściami Austen to adaptacje filmowe oparte na jej powieściach uwielbiam! Oprócz S&S uwielbiam także najnowszą adaptację Northanger Abber - Catherine jest tam prześwietna! No i nie można zapomnieć o Keirze Knightley w P&P - też genialna!
OdpowiedzUsuńNie wodziłam jeszcze tej adaptacji, a z chęcią obejrzałabym, choćby ze względu na Dana Stevensa, którego pokochałam w Downton Abbey. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam