czwartek, 12 kwietnia 2012

Zeszyty don Rigoberta - Mario Vargas Llosa. Klucz do powieści


Zeszyty don Rigoberta  to już było moje trzecie podejście do twórczości peruwiańskiego noblisty Mario Vargas Llosy. Dwa pierwsze nie były szczególnie udane. Mniej więcej do połowy  Pochwała macochy zaciekawiła mnie swoją oryginalnością. Najlepsze były teksty towarzyszące konkretnym obrazom, których reprodukcje były umieszczone w książce (brawo dla wydawcy). I nagle, przy okazji jednego z nowoczesnych malowideł, natrafiłam na opis tak obrzydliwy, że do tej pory napełnia mnie niesmakiem. Postanowiłam spróbować czegoś innego i sięgnęłam po Kto zabił Palomino Molero? Powieść reklamowano jako kryminał, choć moim zdaniem trudno jednoznacznie powiedzieć czy  bliżej mu do kryminału czy jest to raczej powieść  z podtekstem politycznym wymierzona w system władzy tamtych czasów. Załóżmy, że to nietypowy kryminał, nie w tym jednak tkwi problem. Powieść rozpoczyna  opis martwego ciała pechowego śpiewaka. Opis niezwykle drobiazgowy, gdzie z sadystyczną precyzją opisano stopień okaleczenia ofiary i tortury, które musiały poprzedzać egzekucję. Po takiej lekturze postanowiłam sobie: ostatni raz sięgam po powieść Vargas Llosy. Do trzech razy sztuka.

Na szczęście tym razem było dużo lepiej. Zeszyty don Rigoberta to interesująca powieść.  Co wcale nie oznacza, że coś mnie nie "uwierało" w trakcie jej czytania. Nie potrafię tego lepiej określić, ale miałam wrażenia, że brakuje mi "klucza" do tej powieści. W recenzjach cytowanych przez polskiego wydawcę książki często pada określenie powieść erotyczna. Mamy więc trop pierwszy:
1. Powieść erotyczna

"Don Rigoberto zuchwale wcielał w życie swoje ekstrawagancje a doñę Lukrecje od dziecka fascynowały skrajne przepaści, balansowanie na balustradzie mostu" 1).

 Don Rigoberto ubóstwiał swoją żonę Lukrecję. Kochał jej wdzięk i pogodne usposobienie, ale nade wszystko pragnął jej ciała. To doña Lukrecja zamieszkiwała świat jego erotycznych fantazji.  Wyobrażał ją sobie w różnych sytuacjach, w ramionach innych mężczyzn, podczas gdy on przyglądał się temu, oceniał. Don Rigoberto kolekcjonował dzieła sztuki o wydźwięku erotycznym. Namawiał swoją żonę, żeby odgrywała sceny ze znanych mu obrazów. Patrzył i podziwiał, prowadził bogate życie seksualne i był szczęśliwy.

Jedna z amerykańskich recenzentek z oburzeniem napisała: "To jest zimna, sprytnie napisana, narcystyczna książka. Czysta pornografia, której treść stanowią erotyczne fantazje i nic więcej" 2).

Myślę, że to jednak zbyt surowy osąd, a w powieści chodzi o coś więcej. Postanowiłam poczytać wywiady i opracowania na temat twórczości Mario Vargas Llosy. Ciekawe jest to, co autor sam mówi o literaturze:
2.Literatura jako bunt przeciwko rzeczywistości

"Pisanie powieści jest aktem buntu wobec rzeczywistości, wobec Boga, wobec boskiego stworzenia, jakim jest rzeczywistość. Jest pokusą naprawy, zmiany lub obalenia rzeczywistości prawdziwej, zastąpienia jej przez rzeczywistość fikcyjną, którą powieściopisarz tworzy. Jest on dysydentem: tworzy iluzoryczne życie, tworzy światy werbalne, ponieważ nie akceptuje życia i świata takimi, jakie są" 3).

Słynne notatki don Rigoberta to cięte filipiki przeciwko  przedstawicielom różnych zawodów, stowarzyszeń i grup. Między innymi swoje mowy wygłasza Rigoberto do feministki, ekologa, biurokraty, sportowca,  patrioty i czytelnika Playboya. Wszystkim wytyka  to, że poddali się woli większej społeczności i zostali przez nią zmanipulowani. Język notatek jest ostry i humorystyczny, choć jest to humor, który może odpowiadać fanom programów rodzaju talk-show, w którym prowadzący nie ma oporów przed obrażaniem zaproszonych do studia gości.

Don Rigoberto odgradza się od świata, biurowej codzienności na którą jest skazany, ale która nie sprawia mu przyjemności. Tworzy sobie wygodną enklawę: piękna żona, duży dom, 4000 książek, 100 reprodukcji.  Opowiada się za wolnością jednostki, za indywidualizmem, i pogonią za przyjemnością poprzez obcowanie ze sztuką i literaturą. W tym wyraża poglądy samego autora 4). Tak jak i Vargas Llosa don Rigoberto sprzeciwia się prawu, która stawia dobra ogółu ponad dobro jednostki. W swoich notatkach próbuje przekonać odbiorców tych nigdy nie wysłanych listów, że powinni zaryzykować wszystko w obronie własnego indywidualizmu, nawet poczucie bezpieczeństwa, które daje grupa. Czy sam jednak postępuje według tej zasady? Przecież potępia fetyszystę, o którym pisze w jednym ze swoim notatek. Oczywiście, nie sam fakt że ten jest fetyszystą. Raczej to, że ów nieszczęśnik  nie potrafił zbudować sobie bezpiecznej enklawy, nie zamknął swoich potrzeb w pokojach własnej wyobraźni. Ujawnił się publicznie i przez to skazał na więzienie.

Przyznam, że problem "klucza" do powieści zastanawiał mnie już podczas samej lektury książki. W pewnym momencie natrafiłam na ciekawy cytat i od razy pomyślałam: to musi być to!
3. Życie jako gra

"Doña Lukrecja wspominała pierwszy okres po ślubie, kiedy zaczęła odkrywać drugie oblicze męża, pamięta rozmowę na temat Homo ludens, książki Johana Huizingi, jednej z pierwszych, o których przeczytanie Rigoberto ją poprosił, przekonując, że dwie idee - świętej przestrzeni i życia jako gry - zawierają klucz do ich szczęścia" 5).

Tematykę pracy Johana Huizingi, wydanej po raz pierwszy w 1938 roku, pamiętałam jeszcze z wykładów z czasów studenckich. Huizinga zakładał, że gra jako taka jest starsza od kultury. Zaryzykował nawet twierdzenie, że ta ostatnia się od gry wywodzi. Huizinga pisze: "Zabawa jest zajęciem duchowym, nie ma, jako taka, żadnej funkcji moralnej, nie jest ani cnotą, ani grzechem" 6). A jeżeli tak, to czym były fantazje erotyczne don Rigoberta jak nie grą właśnie? Lukrecja zakładała na twarz maski, wcielała się różne postacie. Dom Rigoberta był sceną, na której on ustanawiał zasady, tak jak w grze. "Inność i tajemniczość zabawy uwidacznia się najwyraźniej w przebraniu. Dopełnia ono niezwykłości zabawy. Człowiek przebrany lub zamaskowany gra inną jakąś istotę. Jest inną istotą. We wszystkim co łączy się z maską i przebraniem, strach dziecięce, niepohamowana wesołość, święty obrządek i  mistyczna fantazja są nierozerwalnie ze sobą przemieszane" 7). Gra była sprawiała, że życie Rigoberta było piękniejsze, ciekawsze, a przynajmniej on sam tak uważał. Najważniejsze jednak było to, że to on ustanawiał zasady. Tak było jednak tylko do czasu...
4. Problemy z Fonsitem

"- Czy on jest potworem? - zapytał z niepokojem don Rigoberto. - Czy zdaje sobie sprawę, co wyprawia, co wygaduje? Robi to wszystko świadomie, przewiduje konsekwencje? A może jednak nie? Może to po prostu psotnik, którego psoty niechcący przybierają straszliwe rozmiary?" 8).

W obu powieściach, bo Zeszyty don Rigoberta są kontynuacją Pochwały macochy, nigdzie nie jest podany wiek syna Rigoberta - Fonsita. W jednym z notatek Rigoberto nawiązuje do rozprawy nauczycielki, która uwiodła 10-letniego ucznia. Dlatego pewnie niektórzy krytycy uznali, że ta informacja wskazuje również na wiek Fonsita.  Nigdzie nie jest to jednak podane wprost, a przynajmniej ja nie znalazłam takiej informacji.  A jest to bardzo istotne dla nas czytelników, którzy nie wiedzą czy  mają wybuchnąć świętym oburzeniem, czy może jednak nie. Wiemy, że Fonsito nie skończył jeszcze szkoły, ma twarz aniołka i niewinną dziecinną buzię. Ani jego zainteresowania, ani zachowanie nie mają jednak nic z niewinnego chłopczyka. Przede wszystkim uwodzi macochę i doprowadza do jej rozstania z ojcem. Zna mroczne sekrety obydwojga, ich erotyczne fantazje. Manipuluje dorosłymi z niebezpieczną łatwością. Martí-Peña nazwał go satyrem. Moim zdaniem Fonsito bardziej przypomina Amora i to nie niewinnego grubaska z łukiem z walentynkowych pocztówek, ale przebiegłego i złośliwego rzymskiego boga miłości.



Myślę, że wbrew temu, co myślałam przed lekturą, to nie będzie moje ostatnie spotkanie z twórczością Mario Vargas Llosy. Zastanawiam się tylko co teraz: Pantaleon i wizytanki czy Listy do młodego pisarza?




Przypisy
1) Vargas Llosa, Mario: Zeszyty don Rigoberta. Kraków, 2010. s.160.
2)Angier, Carole. "The Purest Pornography There Is." Spectator 281.8868 (25 July 1998): 32. Rpt. in Contemporary Literary Criticism. Ed. Janet Witalec. Vol. 181. Detroit: Gale, 2004. Literature Resource Center. Web. 11 Apr. 2012.
Document URL: http://go.galegroup.com.vlib.interchange.at/ps/i.do?id=GALE%7CH1100053561&v=2.1&u=wash89460&it=r&p=LitRC&sw=w
3) Kurek, Marcin: Powieść totalna: wokół narracyjnych teorii Ernesta Sabato i Maria Vargasa Llosy. Wrocław, 2003. s.86.
4)Martí-Peña, Guadalupe. "The Power of Imagination: Mario Vargas Llosa." Romance Notes 49.1 (Fall 2009): 101-109. Rpt. in Contemporary Literary Criticism. Ed. Jeffrey W. Hunter. Vol. 318. Detroit: Gale, 2012. Literature Resource Center. Web. 11 Apr. 2012.
Document URL: http://go.galegroup.com.vlib.interchange.at/ps/i.do?id=GALE%7CH1100107398&v=2.1&u=wash89460&it=r&p=LitRC&sw=w

5) Vargas Llosa, Mario: Zeszyty don Rigoberta. Kraków, 2010. s.197.
6) Huizinga, Johan: Homo ludens: zabawa jako  źródło kultury. Warszawa, 1967. s. 19
7) Huizinga, Johan: Homo ludens: zabawa jako  źródło kultury. Warszawa, 1967. s. 28
8) Vargas Llosa, Mario: Zeszyty don Rigoberta. Kraków, 2010. s.360.


15 komentarzy:

  1. Właśnie jestem w trakcie czytania tej właśnie książki i mnie się tam jakoś podoba:D Ogólnie lubię i cenię autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie napisałam, że mnie się nie podobało ;)

      Usuń
  2. Brawo! Dziękuję ci za ten wspaniały tekst, bardziej rozprawkę czy artykuł niż recenzję. Chciało by się więcej takich rzeczy czytać, bardzo0 często potrzebuję takiego klucza do powieści. Życie jako gra, myślę, że coś podobnego przyświecało Nabokovowi, zawsze zwodził. Dziekuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuje za komentarz. Na podstawie Twoich wpisów o Lolicie można spokojnie większą pracę napisać. Jak już bijemy brawo, to ja też. Brawo Zbyszek!

      Usuń
  3. Świetny tekst. Tak różny od typowych recenzji na blogach. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko jest pisać o bardzo znanych powieściach. Teraz zastanawiam się co napisać w tekście o Tańcu ze smokami", kiedy wszyscy już o tym pisali ;)

      Usuń
  4. Jestem pod wrażeniem, że Ci się chciało - teksty z przypisami w internecie zawsze mnie bardzo pozytywnie zaskakują.

    Szczerze mówiąc po przeczytaniu recenzji (tak to nazwijmy, dla uproszczenia) nadal nie jestem pewna jaka jest Twoja opinia, jaki Twój klucz, co zadziałało na Ciebie w tej książce, fantazje, manifesty, absurd? Zamaskowałaś się za tymi wszystkimi cytatami, a przecież na końcu zawsze liczy się pojedynczy odbiorca.

    Brakuje mi Ciebie, bo chciałabym wiedzieć co Ty sądzisz o takim podziale narracji na części, o wizji sztuki, o Egonie, o manifestach Ridgoberta, o finalnej fantazji, o tym wszystkim co tak bardzo frapujące i zaskakujące!

    Kawał dobre roboty, ale nazbyt bezpiecznie!

    ps. bibliografia mnie zachwyciła koniecznie muszę przeczytać tę książkę o narracji u Llosy, bo ta jest potraktowana zawsze z miłym memu sercu pietyzmem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy odpowiedź nie jest taka prosta. Ciekawy jest ten podział narracji, o którym wspominasz. Bardzo się cieszę że wydawnictwo Znak umieściło grafiki Egona Schiele przy odpowiednich fragmentach tekstu. I tu muszę przyznać, że dla mnie grafiki Schiela są bardziej odstręczające niż erotyczne. Manifesty Rigoberta były zabawne, ale z drugiej strony do pewnego stopnia czułam się nieswojo odkrywając że takie rzeczy (przyznaj że były zjadliwe i pewnie pod wieloma względami krzywdzące) mnie bawią. Ta powieść jest niepokojąca. Nie karz mi jednak tłumaczyć dlaczego, bo nie wiem. Wiem natomiast że Zeszyty... należą do tych dzieł literatury które zapamiętam na dłużej. A o to przecież chodzi.

      Usuń
    2. Ależ ja pod żadnym pozorem nie karzę Ci tłumaczyć dlaczego, proponuję wspólne kombinowanie co najwyżej :) choć niestety dawno czytałam (wrócę w tym roku do nich - koniecznie) więc jestem raczej bezproduktywna.

      Dla mnie ta książka jest szalenie ironiczna, to znaczy żadnej z tych postaci nie da się chyba traktować serio, jest trochę autotematyczna chyba?



      Musze zobaczyć wersję Znaku, tez mam jakieś grafiki ale mam książkę wydaną przez Muzę w małym formacie i obrazki są mało czytelne.

      Usuń
  5. Czytałam tylko jedną książkę tego autora - "Ciotka Julia i Skryba" - polecam, niesamowicie skonstruowana. A przymierzałam się za to do kilku, tylko jakoś nie mogłam trafić na odpowiedni moment. "Zeszyty tez odleżały swoje na stosiku, zanim musiałam oddać do biblioteki. Musze pożyczyć jeszcze raz...

    A co do obrzydliwych opisów - znam ten ból, ostatnio tak mnie odrzuciło przy Wildzie - niby człowiek wie, że ten zabieg literacki ma coś na celu, ale za nic nie da się zmusić, żeby doczytać książkę do końca. Szkoda, że autorzy nie wezmą czasem pod uwagę, że czytelnik bywa wrażliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ciotka Julia i Skryba", powiadasz? :) Dobrze, spróbujemy :)

      Usuń
  6. Jeśli chodzi o wiek Fonsita, to autor wspomniał, że Fonsito niedawno przystąpił do pierwszej komunii. Tylko trzeba by sprawdzić, czy w Peru dzieci mają pierwszą komunię w takim samym wieku, jak nasze polskie dzieci.

    Fonsito owszem, manipulował dorosłymi, ale faktem jest, że ci dorośli byli bardzo zepsuci i podatni na manipulację. Przecież normalna kobieta nie pozwoliłaby się uwieść dzieciakowi i nie uprawiałaby seksu z dzieciakiem! Moim zdaniem ta Lukrecja była osobą o niskim poczuciu moralności, której tylko jedno było w głowie (przecież ona fantazjowała nawet o służącej) i wykorzystała okazję, która jej się nadarzyła.

    Taki wniosek wyciągnęłam po lekturze "Pochwały macochy", bo "Zeszytów dona Rigoberta" jeszcze nie czytałam. A Twój tekst jest bardzo ciekawy, zapoznałam się z nim z prawdziwą przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego fragmentu o pierwszej komunii nie pamiętałam. To jest tak: w Pochwale macochy można jeszcze uważać Fonsita za niewinnego dzieciaka, ale w Zeszytach już nie tak bardzo. Oczywiście przedstawienie tej postaci tak, a nie inaczej było prowokacją. Pewnie po to, żeby czytelnik teraz siedział i myślał: oburzać się, czy nie na?

      Usuń
    2. W takim razie wypożyczę sobie te "Zeszyty", bo najwidoczniej nie można oceniać zachowania bohaterów tylko na podst. "Pochwały macochy".
      W "Pochwale macochy" zdenerwowały mnie długie opisy czynności higienicznych. Mam nadzieję, że z "Zeszytach" takich opisów nie ma :)

      Usuń
    3. Nie ma, a przynajmniej nie zapadły mi w pamięć :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...