piątek, 13 kwietnia 2012

Taniec ze smokami - George R. R. Martin. Smoki rozpościerają skrzydła

Każdy, kto zobaczy amerykańskie wydanie Dance with dragons może się trochę przestraszyć. Porządna, gruba oprawa i 959 stron samego tekstu (bez dodatków). Niezwykle musi wyglądać taki set złożony z 5 tomów Pieśni w twardej oprawie. A są jeszcze wydania kolekcjonerskie. Marzenie! Powróćmy jednak do rzeczywistości.

Na co możemy liczyć w tym tomie?  Pamiętam, że kiedy czytałam Ucztę dla wron, cały czas myślałam: ale co się dzieje z Tyrionem, z Daenerys? Tym razem, zastanawiałam się: bardzo fajnie, ale co z Samem, Sansą? Nie dogodzisz. Nie ma w Tańcu ze smokami wielkich bitew, ani spektakularnych pokazów magii. Są za to spiski i zdrady, pułapki wewnątrz pułapek. I oczywiście smoki, które wreszcie rozpościerają skrzydła.

Martin wprowadza również nowych bohaterów. Nic nie napiszę na  ten temat, żeby nie zepsuć niespodzianki. Przyznaje jednak, że były podczas czytania momenty, kiedy myślałam sobie: po co oni jeszcze tutaj potrzebni, i tak się już czasami gubię w tej masie drugoplanowych  bohaterów.

A na koniec pokażę jakie ciekawe wydania Pieśni lodu i ognia proponują zagraniczny wydawcy (dlaczego nie polscy?)

Najpierw brytyjskie wydawnictwo Harper Collins:


Amerykańskie wydawnictwo Random House Publishing Group:
Małe amerykańskie wydawnictwo z Michigan Subterranean Press wydało:

To wydanie było bogato ilustrowane (ilustrator: Tom Canty). Wybrane grafiki można obejrzeć tutaj

Znalazłam blog, którego autor próbował zebrać wszystkie wydania Gry o tron. Można na nim również obejrzeć okładki. Ach pozazdrościć...








4 komentarze:

  1. Chyba jestem oficjalnie ostatnia osobą, która jeszcze nie przeczytała książek Martina. Zostawiam sobie ta orgię na wakacje, kiedy będę miała mnóstwo czasu i mogę bezpiecznie zostać wciągnięta.

    Kupiłam siostrze na urodziny I tom, potem musiałam lecieć przez całe miasto objuczona wszystkimi pozostałymi tomami, bo była chora... Nie wiem wiele o okładkach, ale za to jeśli chodzi o ciężar tych książek - jestem specjalistką :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie poproś siostrę o pierwszy tom. Najwyżej Ci się nie spodoba, ale spróbować warto.

      Usuń
  2. Ja spróbowałam i spodobało mi się. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, fantastyczne te okładki, a jak sobie przypomnię wersję polska:/Dwa pierwsze tomy w okładkach filmowych, potem wersje ohydkowe sprzed stu lat i dwa ostatnie tomy żywcem jak amerykanskie-robi się niezły bałagan na pólce:)Na razie cierpliwie kupuję tylko wersje filmowe w twardej oprawie, zatem zebranie całości zajmie mi około siedmiu lat:P

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...