Część bohaterów dziecięcych komiksów jest dobrze znana w Polsce - Fistaszki, Garfield, Calvin and Hobbes. Dzisiaj chciałabym napisać o mniej znanej serii Bones. Bones to sympatyczne stworzonka, o skórze białej jak śnieg, może dlatego Jeff Smith autor komiksu nazwał ich Bones.
Na początku pierwszego tomu trzej kuzyni: Fone, Smiley i Phoney muszą opuścić swoją rodzinna wioskę Boneville (a jakże). Wszystko przez Phoneya, który postanowił kandydować na burmistrza. Zorganizował piknik, którego jedną z atrakcji był lot balonem. Niestety zerwał się wiatr i balon popędził prosto na pomnik założyciela wioski i urwał mu głowę. Rozgniewani mieszkańcy wyrzucili Phoneya i Smileya; Fone postanowił im towarzyszyć w tułaczce. Martwił się o los swoich kuzynów. Szczególnie o Smileya, który był zabawny, beztroski, niestety czasami też trochę głupiutki. To jednak Phoney, przysparzał wielu zmartwień. Jego pomysły, oparte zwykle na oszustwie nie były takie sprytne, jak mu się zdawało.
Po drugiej podróży Fone Bone znajduje się w wiosce zamieszkałej przez ludzi. Najpierw trafia do chatki Thorn i jej niezwykłej babci. Babcia jest znana w całej okolicy, jako wielokrotna zwyciężczyni wyścigu krów. Niech zadrży ten, kto chciałby wejść Babci w drogę! Boleśnie przekonują się o tym stworzenia, przypominające szczury, które bezszelestnie podążają za wygnańcami z Boneville.
Fone ma dużo zmartwień. Próbuje znaleźć przyjaciół w wiosce, ratuje Smileya i Phoneya przed ich własnymi pomysłami. W dodatku zakochuje się w Thorn. Niestety, nie tylko on... Zachęcam, komiks jest naprawdę lekki i zabawny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz