piątek, 19 października 2012

Northanger Abbey - adaptacje filmowe - Klub Jane Austen

Dobrze, przyznaje, to jeden z tych filmów, który oglądałam już ponad 20 razy. Nie mam nic do zarzucenia tej brytyjskiej adaptacji z 2007 roku.  Bardzo dobrze dobrani aktorzy i to zarówno pod względem wieku jak i urody.   W powieści nie ma nic o tym, że John Thorpe był taki mało urodziwy, powinien za to być bardziej gburowaty. Ale ta mała zmiana w niczym nie zaszkodziła całości. Niektórzy blogerzy uważają, że aktorka grająca Eleonorę była za stara do tej roli. Nie zgadzam się z tym. Eleonora była już dojrzałą, doświadczoną kobietą i na taką wyglądała.  Na innych blogach czytałam też, że scenarzysta Andrew Davies odarł Catherine z niewinności, wprowadzając scenę z balią, dając  w ten sposób do zrozumienia, że w dziewczęciu budziła się kobieta. Ja nie mam takich zastrzeżeń, w końcu miała to być postać z krwi i kości. Bardzo lubię scenę pierwszego tańca Catherine i Henrego. Jak można było nie polubić Henrego od pierwszego wejrzenia? W dodatku uśmiech J.J. Feilda jest naprawdę zniewalający. Zauważyliście utwór przy którym tańczą Henry i Catherine (w jednej z kolejnych scen)? Dokładnie ten sam, co w adaptacji BBC "Dumy i Uprzedzenia". Pewnie taki wewnętrzny żart :) Carey Mulligan jest świetna jako Isabella. Jej zachowanie, strój, sposób wysławiania się - wszystko dobrze określa jej charakter.

Jest jeszcze jedna adaptacja, też produkcji brytyjskiej z 1986. Polecam tylko zagorzałym fanom. Naprawdę trudno przez to przebrnąć. Fryzury, makijaż, wszystko według mody z lat 80-tych. Czyli Catherine ma na przykład oczy pomalowane "na pandę", a zainteresowanie okazuje wyraźnym wytrzeszczem. Autor dialogów uznał widać, że widz sam się nie domyśli pewnych rzeczy, jak choćby tego, że John "polował" na pannę z dużym posagiem i postanowił, że wszystko powinno być powiedziane wprost. Szkoda. Motyw przyjaźni z Isabellą jest ledwie zaznaczony, a większość akcji rozgrywa się w samym opactwie. Za to pomysł  wstawek jak z prawdziwej powieści gotyckiej został także wykorzystany  w tej późniejszej adaptacji z 2007.

Teraz co do samych tych wstawek, które moim zdaniem są zabawne i dodają filmowi uroku. Zastanawiam się, czy scenarzysta nie wzorował się na obrazach znanych mistrzów. Weźmy chociażby taką scenę (przewińcie na 5,40):




Czy nie przypomina ona obrazu  Henrego Fuseli "Nocna mara"?


Tylko tego konia brakuje. Niestety nie udało mi się znaleźć więcej obrazów na poparcie mojej teorii, ale może wam się coś kojarzy?

5 komentarzy:

  1. Ależ mam po Twoim poście ochotę na ponowne obejrzenie serialu z 2007, a podobieństwo pomiędzy sceną serialu i obrazem H.Fuseli rewelacyjnie wyśledziłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pochmurne, jesienne wieczory film jak znalazł :)

      Usuń
  2. Uwielbiam ten film. Dobrze że sobie przypomniałam to obejrzę... Chyba... Piąty raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tę należę do fanów tego filmu. Wyborna uczta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam niemalże wszystkie filmy na podstawie dzieł Austen! A adaptacja 2007 roku jest prześwietna, nie ma porównania z tą z 1986.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...