czwartek, 5 lipca 2012

Villette - Charlotte Brontë

Po powieści autorki Jane Eyre Charlotte Brontë spodziewałam się utartego schematu przebiegu zdarzeń, a tu proszę niespodzianka.

Lucy nie ma bliskiej rodziny, ani majątku. Dziwnym zrządzeniem losu, zostaje pozbawiona opieki jedynej osoby, dla której los Lucy nie był obojętny - pani Bretton, matki chrzestnej dziewczynki. Od tej pory musi sobie radzić w życiu sama. Zostaje damą do towarzystwa i opiekunką samotnej starszej damy, a potem trafia na pensje pani Beck, gdzie zajmuje stanowisko nauczycielki angielskiego.

Lucy narzuca sobie ostrą dyscyplinę. Nie ma złudzeń co do własnej sytuacji życiowej. Jest inteligentna, wykształcona i ma wdzięk, mimo tego jest skazana na towarzystwo osób, które  nie są w stanie docenić tych jej zalet. Po pewnym czasie jej dawni przyjaciele odnajdują się, okazuje się zresztą, że fortuna im sprzyja. Oprócz jednak "bywania na salonach" i miłych towarzyskim pogawędek znajomości te nie przynoszą jej żadnych majątkowych korzyści, nie poprawiają jej losu.

Villette jest przede wszystkim powieścią o samotności i bezdomności. Nie chodzi tu oczywiście o brak dachu nad głową, ale o brak tej wygodnej świadomości, że gdzieś tam czeka bezpieczna przystań, do której zawsze można powrócić. Lucy może liczyć tylko na siebie i jest tego świadoma w pełni. Obserwuje ludzi z którymi przychodzi jej spotykać się na co dzień, wyciąga wnioski. Wydaje się być skryta, bo tak jest bezpiecznie. Kiedy jednak budzą się w niej uczucia do mężczyzny zaczyna wyrzucać sobie tę skrytość, to wyuczone opanowanie. Taki kompleks grzecznej dziewczynki:

Uśmiechnęłam się, powstrzymując równocześnie jęk bólu... O, pragnęłam jednego tylko: aby chciał pozostawić mnie w spokoju, aby zaprzestał aluzji do mojej osoby! Nie chciałam słuchać określenia mnie takimi epitetami jak: "cicha mała Lucy Snowe" czy "bezbronna, niewinna jak cień". Odrzucam je nie z szyderstwem, ale z niezmierną przykrością: ciążyły mi ołowiem, mroziły swoim chłodem. 


W Villette jest ta odrobina melancholii, ale nie jest to powieść smutna. Fani XIX-wiecznych powieści obyczajowych powinni być zachwyceni.

Przy okazji: dziękuję dziewczynom za piękną zakładkę!



6 komentarzy:

  1. Z każdej strony pochwały dla sióstr Brontë a ja do tej pory nie miałam okazji spotkać się z ich twórczością. Musze to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, właśnie walczyłam z pokusą zakupu tej książki w tym właśnie wydaniu. Chyba właśnie poległam z kretesem i zamówię Villette.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej, że teraz oba tomy za niecałe 20 zł w Weltbildzie ;)

      Usuń
  3. Mnie trochę rozczarowało Vilette. Totalnie nie potrafiłam się utożsamiać z bohaterkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te książki przede mną. Bardzo podobają mi się okładki, są śliczne :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...