Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten gadający wieprz. Doprawdy, zupełnie nie wiem po co w scenariuszu te dwa gadające zwierzaki. Może postacie świni opijusa i gąsiora samochwały miały dodać szczyptę humoru do komiksu. Dla mnie jednak ten rubaszny humor jest ciężkostrawny. Akcja nic by nie straciła bez tych dwóch figur, a moim zdaniem jeszcze zyskała. Dobrze, ale od początku.
"Anatolijskie tournée" zostało wydane przez Nebeskey, projekt wydawniczy, który ma za zadanie przybliżyć komiks ukraiński, najlepiej opowieści zawierające elementy mitów, legend i historii Ukrainy.
Dwóch kozaków: Oleś i Taras rusza w podróż, aby ocalić swoich rodaków z niewoli u sułtana. Ta para, to coś jak Kmicic z Zagłobą, tyle, że ten drugi nie taki zabawny, a pierwszy nie aż tak narwany. Postać kobieca oryginalna, jak na opowieść z Siczy, bo to kobieta-wojowniczka Ari-San. Ciekawe czy to wpływ powieści Akunina? Tak się tylko zastanawiam, wprawdzie tam wojownikiem obrońcą był Japończyk, a nie Japonka, ale idea ta sama. Nie pomyślcie sobie tylko, że ten komiks mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. To bardzo porządna przygodówka. Tylko ta świnia nieszczęsna, a mogłoby być tak pięknie.
sobota, 29 czerwca 2013
piątek, 28 czerwca 2013
Świat czarownic - Andre Norton
Kupiłam, bo i grzechem byłoby nie nabyć książki za dziesięć złotych, tym bardziej, że to ponoć klasyk. Andre Norton to tak naprawdę Alice Norton. Ponoć inna amerykańska pisarka Ursula Le Guin długo jej miała za złe ten literacki pseudonim. Bo jak to tak? Ona walczyła dzielnie z opinią, że kobiety nie piszą dobrej fantastyki, a Alice poszła na łatwiznę. Trzeba pamiętać, że mówimy o latach sześćdziesiątych.
Świat czarownic, to pierwszy tom dłuższego cyklu Estcarp. Bohater powieści Simon niespodziewanie przenosi się do innej rzeczywistości. Skoro to fantastyka, to ten drugi świat jest pełen magi. Żyje na nim kilka ras ludzi różniących się wyglądem i umiejętnościami. Simon staje się obywatelem Estcarpu, tytułowego świata czarownic. Jego umiejętności byłego żołnierza nie idą na marne, bowiem nadciąga zło, klasycznie zresztą z północy. Mieszkańcy Estcarpu muszą przygotować się do wojny.
Powieść na dwa wieczory, wartka akcja, ciekawie skonstruowany świat (dobrze, że jest mapka). Wątek miłosny dość oczywisty. Jak dla mnie wybrance serca Simona trochę brak osobowości. Tego skąd pochodzą przybysze z północy można w zasadzie łatwo się domyślić. Chociaż może się zdziwię, nie wiem. Przecież to dopiero pierwszy tom. Wolałabym mniej magi, a więcej polityki, ale to pewnie wpływ "Gry o tron". Świat stworzony przez panią Norton ma potencjał, mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.
Świat czarownic, to pierwszy tom dłuższego cyklu Estcarp. Bohater powieści Simon niespodziewanie przenosi się do innej rzeczywistości. Skoro to fantastyka, to ten drugi świat jest pełen magi. Żyje na nim kilka ras ludzi różniących się wyglądem i umiejętnościami. Simon staje się obywatelem Estcarpu, tytułowego świata czarownic. Jego umiejętności byłego żołnierza nie idą na marne, bowiem nadciąga zło, klasycznie zresztą z północy. Mieszkańcy Estcarpu muszą przygotować się do wojny.
Powieść na dwa wieczory, wartka akcja, ciekawie skonstruowany świat (dobrze, że jest mapka). Wątek miłosny dość oczywisty. Jak dla mnie wybrance serca Simona trochę brak osobowości. Tego skąd pochodzą przybysze z północy można w zasadzie łatwo się domyślić. Chociaż może się zdziwię, nie wiem. Przecież to dopiero pierwszy tom. Wolałabym mniej magi, a więcej polityki, ale to pewnie wpływ "Gry o tron". Świat stworzony przez panią Norton ma potencjał, mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.
środa, 5 czerwca 2013
Wszystko dla pań - Emil Zola
Warto wracać do klasyki. Przynajmniej raz do roku, najczęściej w porze jesienno zimowej mam nabieram ochoty na dziewiętnastowieczną powieść realistyczną. Zwykle był to Balzac, teraz postanowiłam spróbować z Zolą i to był znakomity wybór!
Naprawdę lubię te szczegółowe opisy pomieszczeń, ulic czy garderoby. Z lektury Ojca Goriot, pierwszej tego typu powieści, którą przeczytałam, zapamiętałam najlepiej opis pokoju śniadaniowego w pensjonacie, w którym zatrzymał się Rastignac, a dokładnie porcelanowej zastawy śniadaniowej, z której jedna filiżanka miała uszczerbiony brzeg. To ciekawe, bo zwykle zupełnie nie mam pamięci do szczegółów. Ale wracając do powieści. Tutaj mogłam nacieszyć się do woli opisami wystaw, stoisk, w końcu damskiej toalety. W końcu to opowieść o narodzinach wielkich magazynów handlowych i śmierci drobnych handlarzy. "Wszystko dla pań" to nazwa magazynu założonego przez bezwzględnego i jednocześnie genialnego młodego wdowca Oktawiusza Mouret.
Oktawiusz zainwestował w sklep majątek swojej zmarłej żony (podobna historia jak w "Lalce" Prusa). I podobnie jak Stasiu Wokulski okazał się być genialnym przedsiębiorcą. Dla jednych jego sklep Wszystko dla pań był szansą na przeżycie, dawał bowiem zatrudnienie setkom osób, dla drobnych sklepikarzy jednak stał się przekleństwem. Zrujnował bowiem okoliczne sklepy z damską odzieżą. Zola zadał sobie wiele trudu, żeby opisać jak to wszystko funkcjonowało. W jaki sposób Mouret manipulował klientami i personelem własnego sklepu. Jak budował potęgę. Jest oczywiście i wątek miłosny - jak z bajki o Kopciuszku. W sklepie podejmuje pracę uboga sierota Denise. Co dalej łatwo się domyśleć.
Dlaczego warto przeczytać? Świetne opisy charakterów różnych postaci. W powieści mamy i zakuhopoliczki, surowe gospodynie domowe, cyniczne damy i drobnych cwaniaczków. Dodatkowo, jak ktoś lubi bajki o ubogich niewiastach o złotym sercu i bogatych draniach, to powieść Wszystko dla pań jest jak znalazł. Ja przy czytaniu bardzo dobrze odpoczęłam.
Naprawdę lubię te szczegółowe opisy pomieszczeń, ulic czy garderoby. Z lektury Ojca Goriot, pierwszej tego typu powieści, którą przeczytałam, zapamiętałam najlepiej opis pokoju śniadaniowego w pensjonacie, w którym zatrzymał się Rastignac, a dokładnie porcelanowej zastawy śniadaniowej, z której jedna filiżanka miała uszczerbiony brzeg. To ciekawe, bo zwykle zupełnie nie mam pamięci do szczegółów. Ale wracając do powieści. Tutaj mogłam nacieszyć się do woli opisami wystaw, stoisk, w końcu damskiej toalety. W końcu to opowieść o narodzinach wielkich magazynów handlowych i śmierci drobnych handlarzy. "Wszystko dla pań" to nazwa magazynu założonego przez bezwzględnego i jednocześnie genialnego młodego wdowca Oktawiusza Mouret.
Oktawiusz zainwestował w sklep majątek swojej zmarłej żony (podobna historia jak w "Lalce" Prusa). I podobnie jak Stasiu Wokulski okazał się być genialnym przedsiębiorcą. Dla jednych jego sklep Wszystko dla pań był szansą na przeżycie, dawał bowiem zatrudnienie setkom osób, dla drobnych sklepikarzy jednak stał się przekleństwem. Zrujnował bowiem okoliczne sklepy z damską odzieżą. Zola zadał sobie wiele trudu, żeby opisać jak to wszystko funkcjonowało. W jaki sposób Mouret manipulował klientami i personelem własnego sklepu. Jak budował potęgę. Jest oczywiście i wątek miłosny - jak z bajki o Kopciuszku. W sklepie podejmuje pracę uboga sierota Denise. Co dalej łatwo się domyśleć.
Dlaczego warto przeczytać? Świetne opisy charakterów różnych postaci. W powieści mamy i zakuhopoliczki, surowe gospodynie domowe, cyniczne damy i drobnych cwaniaczków. Dodatkowo, jak ktoś lubi bajki o ubogich niewiastach o złotym sercu i bogatych draniach, to powieść Wszystko dla pań jest jak znalazł. Ja przy czytaniu bardzo dobrze odpoczęłam.
wtorek, 4 czerwca 2013
Spryciarz z Londynu i Długa Ziemia - Terry Pratchett
Dzień dobry po dłuższej przerwie. Jest teraz ze mną przyczyna mojej nieobecności, czyli moja kochana trzymiesięczna córeczka. Będę pewnie teraz rzadziej, choć oczywiście będę się starała tu zaglądać.
Zastanawiałam się przez jakiś czas, czy warto czytać powieści spoza Świata
Dysku. Próbowałam wcześniej z kilkoma tytułami wydanymi przez Rebis i nie byłam szczególnie zachwycona. Przeczytałam jednak pozytywne recenzje w "Nowej Fantastyce" i postanowiłam jednak dać szanse i
Długiej Ziemi i Spryciarzowi. Porównanie wyszło na korzyść tego pierwszego tytułu.
Spryciarz z Londynu to powieść przygodowa, której akcja dzieje się w dziewiętnastowiecznym Londynie. Terry Pratchett napisał w posłowiu, że chciał pokazać Londyn z czasów, kiedy był on bardziej niebezpieczny niż Nowy Jork. Gangi nowojorskie to było ponoć nic w zderzeniu z tymi z londyńskich zaułków. Dodger, bohater powieści żyje z tego, co znajdzie w kanałach miasta. Nie narzeka na swój los. Jest sprytny, bardzo utalentowany, ale i miłosierny. Zdarza mu się pomóc nieznajomym w potrzebie, co przysparza mu sławy i przyjaciół. Ratuje też damę w potrzebie, piękną Symplicję, a potem jego życie nabiera tempa. Nie powiem całkiem przyjemna lektura, nawet kilka razy się uśmiałam. Mimo tego czegoś mi brakuje.
Długa Ziemia należy do opowieści, które rozbudzają wyobraźnię. Znaleźliśmy się w rzeczywistości w której istnieje nieskończenie dużo równoległych Ziem, w dodatku niezamieszkałych przez ludzi. Każdy kto posiada kroker, proste urządzenie z ziemniakiem w środku, może ruszyć na jego podbój. Jeżeli jesteś fanem dinozaurów, proszę bardzo, mamy świat dla ciebie. Jesteś samotnikiem? Nie ma sprawy, musisz tylko "odejść" bardzo, bardzo daleko. Niektórzy mają ułatwione zadanie i nie potrzebują do przekraczania nawet krokera, to naturalnie kroczący. Jednym z nich jest Joshua i to z nim przemierzamy kolejne światy w poszukiwaniu... no cóż odpowiedzi. Tymczasem rodzi się coraz więcej pytań. I tak jest ciekawie ;)
Zastanawiałam się przez jakiś czas, czy warto czytać powieści spoza Świata
Dysku. Próbowałam wcześniej z kilkoma tytułami wydanymi przez Rebis i nie byłam szczególnie zachwycona. Przeczytałam jednak pozytywne recenzje w "Nowej Fantastyce" i postanowiłam jednak dać szanse i
Długiej Ziemi i Spryciarzowi. Porównanie wyszło na korzyść tego pierwszego tytułu.
Spryciarz z Londynu to powieść przygodowa, której akcja dzieje się w dziewiętnastowiecznym Londynie. Terry Pratchett napisał w posłowiu, że chciał pokazać Londyn z czasów, kiedy był on bardziej niebezpieczny niż Nowy Jork. Gangi nowojorskie to było ponoć nic w zderzeniu z tymi z londyńskich zaułków. Dodger, bohater powieści żyje z tego, co znajdzie w kanałach miasta. Nie narzeka na swój los. Jest sprytny, bardzo utalentowany, ale i miłosierny. Zdarza mu się pomóc nieznajomym w potrzebie, co przysparza mu sławy i przyjaciół. Ratuje też damę w potrzebie, piękną Symplicję, a potem jego życie nabiera tempa. Nie powiem całkiem przyjemna lektura, nawet kilka razy się uśmiałam. Mimo tego czegoś mi brakuje.
Długa Ziemia należy do opowieści, które rozbudzają wyobraźnię. Znaleźliśmy się w rzeczywistości w której istnieje nieskończenie dużo równoległych Ziem, w dodatku niezamieszkałych przez ludzi. Każdy kto posiada kroker, proste urządzenie z ziemniakiem w środku, może ruszyć na jego podbój. Jeżeli jesteś fanem dinozaurów, proszę bardzo, mamy świat dla ciebie. Jesteś samotnikiem? Nie ma sprawy, musisz tylko "odejść" bardzo, bardzo daleko. Niektórzy mają ułatwione zadanie i nie potrzebują do przekraczania nawet krokera, to naturalnie kroczący. Jednym z nich jest Joshua i to z nim przemierzamy kolejne światy w poszukiwaniu... no cóż odpowiedzi. Tymczasem rodzi się coraz więcej pytań. I tak jest ciekawie ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)