Kupiłam, bo i grzechem byłoby nie nabyć książki za dziesięć złotych, tym bardziej, że to ponoć klasyk. Andre Norton to tak naprawdę Alice Norton. Ponoć inna amerykańska pisarka Ursula Le Guin długo jej miała za złe ten literacki pseudonim. Bo jak to tak? Ona walczyła dzielnie z opinią, że kobiety nie piszą dobrej fantastyki, a Alice poszła na łatwiznę. Trzeba pamiętać, że mówimy o latach sześćdziesiątych.
Świat czarownic, to pierwszy tom dłuższego cyklu Estcarp. Bohater powieści Simon niespodziewanie przenosi się do innej rzeczywistości. Skoro to fantastyka, to ten drugi świat jest pełen magi. Żyje na nim kilka ras ludzi różniących się wyglądem i umiejętnościami. Simon staje się obywatelem Estcarpu, tytułowego świata czarownic. Jego umiejętności byłego żołnierza nie idą na marne, bowiem nadciąga zło, klasycznie zresztą z północy. Mieszkańcy Estcarpu muszą przygotować się do wojny.
Powieść na dwa wieczory, wartka akcja, ciekawie skonstruowany świat (dobrze, że jest mapka). Wątek miłosny dość oczywisty. Jak dla mnie wybrance serca Simona trochę brak osobowości. Tego skąd pochodzą przybysze z północy można w zasadzie łatwo się domyślić. Chociaż może się zdziwię, nie wiem. Przecież to dopiero pierwszy tom. Wolałabym mniej magi, a więcej polityki, ale to pewnie wpływ "Gry o tron". Świat stworzony przez panią Norton ma potencjał, mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej.
Po czterech, pięciu książkach z tego cyklu miałam dość. Po przeczytaniu kolejnych stwierdziłam, że w pewnym momencie Norton pisze na jedno kopyto zmieniając trochę scenografie. Najfajniejsze były trzy książki: Troje przeciw Światu Czarownic,Czarodziej ze Świata Czarownic i Czarodziejka ze Świata Czarownic.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ostrzeżenie :)
UsuńPo recenzji stwierdzam, że to książka nie dla mnie. Nie mój gust :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zajrzałam, ileż tego pani Norton napisała - o mamuniu, krocie! Prawie nie znam, tylko cykl o sargassowej planecie liznęłam.
OdpowiedzUsuń