Smoki rosną, a do Siedmiu Królestw powraca magia. Alchemicy produkują więcej dzikiego ognia, niż dotąd byli w stanie, uliczni kuglarze pokazują prawdziwie magiczne sztuczki. Wojna zatacza coraz szersze kręgi. Płoną zamki, wsie i pola uprawne. Może kiedyś Siedem Królestw było bezpiecznym miejscem, teraz to piekło na ziemi.
Muszę przyznać, że druga część Pieśni Ognia i Lodu jest równie wciągająca jak
Walka o tron
. Poznajemy lepiej kolejne postacie opowieści. Theon postanawia sobie wywalczyć szacunek ojca, kapłanka w czerwieni udowadnia na co ją stać. Jest strasznie, jest ciekawie, zaraz się zabieram za czytanie trzeciej części. Czytałam ostatnio wywiad z autorem Georgem Martinem. Pan Martin wspomniał, że fascynują go czasy wojny stuletniej, i to ten właśnie okres w historii był wzorem dla Pieśni lodu i ognia. Średniowiecze było okrutne. Zwyczaje były jeszcze bardziej odrażające, niż te opisane w książce. Aż chciałaby się napisać - niemożliwe...Czytałam, że HBO wypuści kolejny sezon Pieśni... Ciekawa będzie na pewno scena bitwy. Ta płonąca rzeka... Jeżeli jednak druga seria będzie dalej tak wierna książce, to niektóre sceny mogą być mocne. Inna sprawa, że kiedy mam już przeczytaną książkę, to nie będę czekać na kolejne odcinki z wypiekami na twarzy.
W Starciu Królów jest kogo podziwiać i może nawet polubić. Rodzeństwo Starków wkrótce rozproszy się po całym Królestwie. Chaos pogłębia się, dochodzą nowi gracze, a jesień przypomina, że po niej już tylko zima...