wtorek, 27 listopada 2012

Anastazja Kamieńska i Władisław Stasow

Mam takie zaległości w pisaniu postów, że nie ma innej rady, tylko muszę porobić zestawienie ostatnio przeczytanych powieści. Może zacznę od kryminałów rosyjskiej pisarki Aleksandry Marininy. Cyklem zainteresowałam się po przeczytaniu recenzji Agnes. Najpierw wysłuchałam "Kolacji z zabójcą", a potem już poszło: "Czarna lista", "Obraz pośmiertny" wydawnictwa Biblioteka Akustyczna. Potem zostały wydania papierowe: "Śmierć i trochę miłości", a teraz leży przede mną powieść "Męskie sprawy". Nie przejmuję się zupełnie kolejnością wydań  tomów, najwyżej dowiem się czegoś nowego z życia prywatnego Anastazji wcześniej, to nie ma znaczenia. Każda książka opowiada przecież inną historię.
Anastazja Kamieńska, jak sama wielokrotnie podkreśla, nie jest detektywem tylko analitykiem. Najważniejsze pomysły powstają, kiedy siedzi przy swoim policyjnym biurku popijając hektolitry kawy, albo podczas bezsennych nocy. Złośliwi koledzy z pracy śmieją się z niej, że to taki Nero Wolfe w spódnicy. Kamieńska, tak jak i Sherlock Holmes, jest też mistrzynią kamuflażu. Szafy w jej mieszkaniu pełne są strojów na każdą okazję i dla różnych typów osobowości. Anastazja jest bystra, ma doskonałą pamięć i zdolności językowe, poza tym jest niewiarygodnie... leniwa. Doskonali detektywi są irytujący, czyż nie? A tak Kamieńska nie onieśmiela, bo ma wady, jak każdy z nas.
Władisław Stasow, to kolega z pracy Anastazji. Ten emerytowany policjant jest bohaterem "Czarnej listy", której akcja dzieje się w krymskim kurorcie.  Na festiwal filmowy przybywają gwiazdy, dziennikarze i nowobogaccy. Pamiętam jak sama leciałam samolotem na Krym. Na pokład wsiadali Rosjanie, każdy miał zapięty na nadgarstku gruby złoty zegarek i najlepiej jeszcze kilka złotych łańcuchów na szyi. A po za tym upał. Wszechogarniający żar. Ciężko się myśli w takich warunkach, a tu trzeba ruszyć głową, bo giną kolejne osoby. W dodatku miejscowa policja jakoś nie kwapi się do pomocy. Stasow jeszcze nie raz pożałuje, że w ogóle się w to wplątał.
Jeżeli miałabym wybrać, który z tych tytułów podobał mi się najbardziej to byłoby to "Śmierć i trochę miłości" w którym Kamieńska ściga mordercę panien młodych. Podobny motyw był w powieści Jamesa Pattersona "1st to die", tyle, że, jak to u Pattersona, historia była dużo bardziej okrutna. To ja już wolę sposób pisania Aleksandry Marininy.



1 komentarz:

  1. Ja się jednak trochę kolejnością przejmuję. Odrobinę. :)
    Hm, nie szukałam, a tu proszę, aż trzy audiobooki, wiedziałam tylko o jednym. No, ok, nie szukałam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...