Pod względem edytorskim "Habibi" Craiga Thompsona to prawdziwe
cacko. Okładka ma przypominać skórę, ze złotymi wytłoczeniami. Po
prostu piękny przedmiot na półce. A w środku? Rysunki są bogate,
szczegółowe. Możemy podziwiać pustynne krajobrazy i zagracone osiedla
ludzkie. Motywy zdobnicze przypominają orientalne gobeliny i barwne
łuki na ścianach świątyń. Widać, że Craig Thompson jest zafascynowany
wschodnią sztuką kaligrafii. Słowa arabskie są dodatkowym elementem
zdobniczym niektórych stron. Ukończenie tej ponad 600-stronicowej
powieści graficznej zajęło rysownikowi sześć lat. Jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądała praca nad Habibi, to zerknijcie na oficjalną stronę autora.
Większość akcji Habibi toczy się w fikcyjnym królestwie Wanatolia, w trudnym do określenia czasie. Harem sułtana wygląda jak pochodzący z Baśni tysiąca i jednej nocy, tymczasem za jego murami możemy zobaczyć elementy nowoczesnej technologi. Habibi
opowiada o miłości Dodoli i Zama. Dodola została wcześnie wydana za
mąż, a raczej sprzedana za mąż, dużo starszemu od siebie skrybowi. Mąż
uczy ja czytać i pisać. Ta umiejętność rozwija w niej talent do snucia
opowieści. Kiedy już przyzwyczaja się do swojego losu, jej mąż zostaje
zamordowany a ona sama sprzedana w niewolę. W obozie handlarza
niewolników zajmuje się małym chłopcem Zamem - niewolnikiem pochodzącym z
Afryki. Jest dla niego jak matka, siostra, oddaje mu całe swoje serce.
Los ich rozdziela, a Dodola trafia w coraz to gorsze miejsca. Zanim
zostaną rozdzieleni Zam dorasta i zaczyna odczuwać, co to znaczy pożądać
kobiety. Ogrania go wstyd i przerażenie. To co zdarzyło się później,
kara jaką sobie sam wymierzył Zam była efektem właśnie tego wstydu.
Habibi czyta się szybko. Historia jest może trochę
melodramatyczna, ale wciąga. I tak jak napisałam wcześniej, ma się
ochotę wracać do niej częściej, ze względu na piękne rysunki.
Podziwiajcie:
Tekst zamieściłam także tutaj i tutaj.
środa, 26 września 2012
wtorek, 25 września 2012
Ghost world - Daniel Clowes
Ghost world jest komiksem wielokrotnie nagradzanym, nakręcono nawet film na jego podstawie. Ma znakomite recenzje na portalach moli czytelniczych. Widać się nie znam, ale to w końcu mój blog i mogę pisać na nim co chce, bo moim zdaniem...
Dzisiaj przeczytałam komiks o niczym.
Ghost world to historia dwóch przyjaciółek - Enid and Rebeki. Rebecca jest ładną dziewczyną, ale nie ma wyrazistej osobowości, dlatego ludzie jej nie zauważają. Pragnie miłości i jest gotowa się zakochać, nie ma przy tym wielkich wymagań.
Enid to zbuntowana nastolatka. Bunt jej jest oczywiście niedojrzały. Przejawia się przede wszystkim w odważnych fryzurach i strojach, agresywnym zachowaniu i obraźliwych odzywkach.
Obie snują się po miasteczku, widząc w każdym przechodniu dziwadło. Niczym w gruncie rzeczy nie wyróżniają się spośród tłumu. Enid rozpaczliwe próbuje, kupując jako pierwszy samochód wóz przypominający karawan. Tyle, że ja mam ochotę zapytać: "Ale właściwie co z tego"?
Na okładce amerykański wydawca napisał, że powieść ta jest zabawna (nie przypominam sobie, żebym chociaż się uśmiechnęła), zaskakująca (nie zauważyłam) i nostalgiczna. Może dla Amerykanów jest. Podejrzewam, że za tydzień nic nie będę z niej pamiętała, niestety. Może dlatego, że nie jestem w stanie utożsamić się ani z Rebeccą, ani jej przyjaciółką. Byłam zupełnie inną nastolatką.
Jedyne co ratuje ten komiks to rysunki, naprawdę świetne. Zresztą, gdyby nie to, pewnie w ogóle bym do niego nie zajrzała.
Dzisiaj przeczytałam komiks o niczym.
Ghost world to historia dwóch przyjaciółek - Enid and Rebeki. Rebecca jest ładną dziewczyną, ale nie ma wyrazistej osobowości, dlatego ludzie jej nie zauważają. Pragnie miłości i jest gotowa się zakochać, nie ma przy tym wielkich wymagań.
Enid to zbuntowana nastolatka. Bunt jej jest oczywiście niedojrzały. Przejawia się przede wszystkim w odważnych fryzurach i strojach, agresywnym zachowaniu i obraźliwych odzywkach.
Obie snują się po miasteczku, widząc w każdym przechodniu dziwadło. Niczym w gruncie rzeczy nie wyróżniają się spośród tłumu. Enid rozpaczliwe próbuje, kupując jako pierwszy samochód wóz przypominający karawan. Tyle, że ja mam ochotę zapytać: "Ale właściwie co z tego"?
Na okładce amerykański wydawca napisał, że powieść ta jest zabawna (nie przypominam sobie, żebym chociaż się uśmiechnęła), zaskakująca (nie zauważyłam) i nostalgiczna. Może dla Amerykanów jest. Podejrzewam, że za tydzień nic nie będę z niej pamiętała, niestety. Może dlatego, że nie jestem w stanie utożsamić się ani z Rebeccą, ani jej przyjaciółką. Byłam zupełnie inną nastolatką.
Jedyne co ratuje ten komiks to rysunki, naprawdę świetne. Zresztą, gdyby nie to, pewnie w ogóle bym do niego nie zajrzała.
poniedziałek, 24 września 2012
Northanger Abbey - Klub Jane Austen
"Northanger Abbey" jest drugą w kolejności moją ulubioną powieścią Jane Austen. Przede wszystkim ze względu na żartobliwy język. Podziwiam Jane Austen za jej umiejętność przedstawienia ludzi i tamtego świata. Minęło ponad dwieście lat od napisania tej powieści, a my nadal jesteśmy w stanie zaangażować się w perypetie Catherine i Henrego, Eleonory, Jamesa i innych bohaterów.
"Northanger Abbey" była pierwszą ukończoną przez autorkę powieścią, przygotowaną do druku. Jane Austen wysłała ją do wydawcy już w 1803, gdzie przeleżała przez kolejne 12 lat. Autorka zabrała ją z powrotem i dopracowała tekst. Powieść ukazał się dopiero po jej śmierci. W czasach młodości Austen bardzo popularne były powieści gotyckie, szczególnie te pani Ann Radcliffe. Opowieści te pełne były grozy i tajemniczości. Lochy, upiory, przerażające zamczyska. Jane Austen postanawia zażartować sobie z tej mody i w ten sposób powstało "Northanger Abbey". Bohaterka powieści, Catherine jest przeciwieństwem gotyckiej heroiny: nie jest zbyt urodziwa, nie otacza jej aura tajemniczości, jej rodzina to spokojni szczęśliwi ludzie. Sytuacje, które ja spotykają są również najczęściej typowe, jednak jej wybujała wyobraźnia sprawia, że doszukuje się w nich niezwykłości.
W Bath jest tłoczno i bez przerwy coś się dzieję. Dla Catherine, która całe życie spędziła na probostwie, niuanse życia towarzyskiego są trudne do ogarnięcia, podobnie jak znalezienie drogi w labiryncie zamku z gotyckiej powieści. Jej własna matka pani Morland nie okazuje się być w tej sprawie pomocna. Prosi tylko córkę, żeby owijała szyję ciepłym szalem, nie przewidując większych problemów w trakcie jej pobytu w Bath. To pan Allen wydaję się zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo Catherine, mówiąc na przykład, że nie jest dobrze widziane, kiedy młoda dziewczyna jeździ z mężczyzną odkrytym powozem. Pani Allen dodaje tylko, że rzeczywiście nie jest to najlepsze, bo strój może się pobrudzić, a wiatr zerwać z głowy beret. Może nam się to wydawać zabawne, choć jak zauważa Miriam Fuller (1) w powieściach Jane Austen uszkodzony kobiecy strój często był znakiem, powiedzmy złego prowadzenia się. Na przykład Lydia Bennet, w swoim liście pożegnalnym pisze (ucieczka z Wickhamem), że w jej sukni powstało spore rozdarcie. Fanny Price ostrzega Marię Bertram, żeby nie przeciskała się przez szparę w bramie razem z Henrym Cramfortem, bo uszkodzi sobie strój.
Catherine, która z łatwością wyobraża sobie sceny z przeczytanych powieści, często nie jest w stanie dostrzec realnego niebezpieczeństwa. Na początku brakuje jej pewności siebie i sztuki samodzielnego osądu charakteru napotkanych osób. Ratuje ją to, że jest osobą otwartą, czułą i stara się zachowywać zgodnie z wpojonymi jej zasadami. Przejażdżka powozem z Johnem Thorpem jest w zasadzie jak scena z gotyckiej powieści, nawet powiedziałabym z gotyckiego horroru. Thorpe, mężczyzna porywczy i okazujący zwykle brak respektu dla kobiet wywozi Catherine z miasta, mimo jej nalegań i próśb. Catherine jednak w odróżnieniu od gotyckiej heroiny nie boi się, tylko jest zła i otwarcie pokazuje swoje niezadowolenie. Nie ma w tej scenie niczego z melodramatu. Catherine, także dzięki Henremu, uczy się wyrażać własne zdanie i nie ulegać tak łatwo czyjejś woli. Ani Isabelli, Johnowi, ani nawet jej własnemu bratu nie udaje się przekonać drugi raz Catherine do złamania słowa danego rodzeństwu Tinley. Nowo nabyta pewność siebie, uwaga i skupienie pomogły jej także kiedy znalazła się w prawdziwym niebezpieczeństwie, sama w nocy w drodze do domu.
A teraz kilka pytań do Was:
1. Catherine wyobrażała sobie, że ze wszystkich znanych jej ludzi najgorszym był generał Tinley. Poczuła się upokorzona, kiedy Henry przekonał ją, że się myli w swoich podejrzeniach. Do jakiego stopnia się jednak myliła? Czy wyobraźnia Catherine była większa niż jej zmysł obserwacji?
2. Isabella często wyraża się jakby była bohaterką z gotyckiego romansu, czy jednak tak się zachowuje? Siostra Henrego Eleonora przeżyła boleśnie śmierć matki, została wychowana przez apodyktycznego ojca, jednak na końcu powieści wyszła bogato i szczęśliwie za mąż. Czy może w takim razie to ona jest gotycką heroiną?
3. John Thorpe otwarcie kłamie Catherine, kiedy namawia ją na przejażdżkę. Podczas całej sceny ani Isabella ani jej własny brat James nie odzywa się ani słowem. Jak odebraliście tę scenę? Czy uważacie, że obydwoje wiedzieli, że John kłamie, a jeżeli tak to czy zmieniło to wasz pogląd na temat wymienionych postaci?
4. Isabella Thorpe i Lucy Steele (R&R). Czy uważasz, że te postacie są do siebie podobne, a jeżeli tak to pod jakim względem?
5. Jeżeli Northanger Abbey powstałoby dzisiaj, jaki rodzaj literatury mogłoby parodiować?
(1) "Let me go, Mr. Thorpe; Isabella, do not hold me!": Northanger Abbey and the Domestic Gothic. Miriam Rheingold Fuller. Persuasions: The Jane Austen Journal. 32 (Annual 2010) p90.
"Northanger Abbey" była pierwszą ukończoną przez autorkę powieścią, przygotowaną do druku. Jane Austen wysłała ją do wydawcy już w 1803, gdzie przeleżała przez kolejne 12 lat. Autorka zabrała ją z powrotem i dopracowała tekst. Powieść ukazał się dopiero po jej śmierci. W czasach młodości Austen bardzo popularne były powieści gotyckie, szczególnie te pani Ann Radcliffe. Opowieści te pełne były grozy i tajemniczości. Lochy, upiory, przerażające zamczyska. Jane Austen postanawia zażartować sobie z tej mody i w ten sposób powstało "Northanger Abbey". Bohaterka powieści, Catherine jest przeciwieństwem gotyckiej heroiny: nie jest zbyt urodziwa, nie otacza jej aura tajemniczości, jej rodzina to spokojni szczęśliwi ludzie. Sytuacje, które ja spotykają są również najczęściej typowe, jednak jej wybujała wyobraźnia sprawia, że doszukuje się w nich niezwykłości.
W Bath jest tłoczno i bez przerwy coś się dzieję. Dla Catherine, która całe życie spędziła na probostwie, niuanse życia towarzyskiego są trudne do ogarnięcia, podobnie jak znalezienie drogi w labiryncie zamku z gotyckiej powieści. Jej własna matka pani Morland nie okazuje się być w tej sprawie pomocna. Prosi tylko córkę, żeby owijała szyję ciepłym szalem, nie przewidując większych problemów w trakcie jej pobytu w Bath. To pan Allen wydaję się zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo Catherine, mówiąc na przykład, że nie jest dobrze widziane, kiedy młoda dziewczyna jeździ z mężczyzną odkrytym powozem. Pani Allen dodaje tylko, że rzeczywiście nie jest to najlepsze, bo strój może się pobrudzić, a wiatr zerwać z głowy beret. Może nam się to wydawać zabawne, choć jak zauważa Miriam Fuller (1) w powieściach Jane Austen uszkodzony kobiecy strój często był znakiem, powiedzmy złego prowadzenia się. Na przykład Lydia Bennet, w swoim liście pożegnalnym pisze (ucieczka z Wickhamem), że w jej sukni powstało spore rozdarcie. Fanny Price ostrzega Marię Bertram, żeby nie przeciskała się przez szparę w bramie razem z Henrym Cramfortem, bo uszkodzi sobie strój.
Catherine, która z łatwością wyobraża sobie sceny z przeczytanych powieści, często nie jest w stanie dostrzec realnego niebezpieczeństwa. Na początku brakuje jej pewności siebie i sztuki samodzielnego osądu charakteru napotkanych osób. Ratuje ją to, że jest osobą otwartą, czułą i stara się zachowywać zgodnie z wpojonymi jej zasadami. Przejażdżka powozem z Johnem Thorpem jest w zasadzie jak scena z gotyckiej powieści, nawet powiedziałabym z gotyckiego horroru. Thorpe, mężczyzna porywczy i okazujący zwykle brak respektu dla kobiet wywozi Catherine z miasta, mimo jej nalegań i próśb. Catherine jednak w odróżnieniu od gotyckiej heroiny nie boi się, tylko jest zła i otwarcie pokazuje swoje niezadowolenie. Nie ma w tej scenie niczego z melodramatu. Catherine, także dzięki Henremu, uczy się wyrażać własne zdanie i nie ulegać tak łatwo czyjejś woli. Ani Isabelli, Johnowi, ani nawet jej własnemu bratu nie udaje się przekonać drugi raz Catherine do złamania słowa danego rodzeństwu Tinley. Nowo nabyta pewność siebie, uwaga i skupienie pomogły jej także kiedy znalazła się w prawdziwym niebezpieczeństwie, sama w nocy w drodze do domu.
A teraz kilka pytań do Was:
1. Catherine wyobrażała sobie, że ze wszystkich znanych jej ludzi najgorszym był generał Tinley. Poczuła się upokorzona, kiedy Henry przekonał ją, że się myli w swoich podejrzeniach. Do jakiego stopnia się jednak myliła? Czy wyobraźnia Catherine była większa niż jej zmysł obserwacji?
2. Isabella często wyraża się jakby była bohaterką z gotyckiego romansu, czy jednak tak się zachowuje? Siostra Henrego Eleonora przeżyła boleśnie śmierć matki, została wychowana przez apodyktycznego ojca, jednak na końcu powieści wyszła bogato i szczęśliwie za mąż. Czy może w takim razie to ona jest gotycką heroiną?
3. John Thorpe otwarcie kłamie Catherine, kiedy namawia ją na przejażdżkę. Podczas całej sceny ani Isabella ani jej własny brat James nie odzywa się ani słowem. Jak odebraliście tę scenę? Czy uważacie, że obydwoje wiedzieli, że John kłamie, a jeżeli tak to czy zmieniło to wasz pogląd na temat wymienionych postaci?
4. Isabella Thorpe i Lucy Steele (R&R). Czy uważasz, że te postacie są do siebie podobne, a jeżeli tak to pod jakim względem?
5. Jeżeli Northanger Abbey powstałoby dzisiaj, jaki rodzaj literatury mogłoby parodiować?
(1) "Let me go, Mr. Thorpe; Isabella, do not hold me!": Northanger Abbey and the Domestic Gothic. Miriam Rheingold Fuller. Persuasions: The Jane Austen Journal. 32 (Annual 2010) p90.
poniedziałek, 3 września 2012
Rzeźnik drzew - Andrzej Pilipiuk
Rozczarowałam się. To
chyba najsłabszy tom opowiadań Pilipiuka jaki czytałam. Nawet mój
ulubiony doktor Skórzewski nie uratował sprawy. Jeżeli miałabym jednak
wyróżnić któreś z opowiadań to byłaby to "Teatralna opowieść". Oczywiście i tu też zakończenie było przewidywalne, ale chociaż wynikało logicznie z całości. Pilipiuk
ma świetne pomysły, rozwija ciekawie akcje a potem nagle wszystko się kończy, tak jakby autor stwierdził, że wystukał już na klawiaturze odpowiednią ilość znaków, to i wystarczy. Czytałam recenzje najnowszego tomu opowiadań "Szewc z Lichtenrade" i widzę, że nic się nie zmieniło. Tak więc po kolejny tom nie sięgnę, szkoda.
Subskrybuj:
Posty (Atom)