"Northanger Abbey" jest drugą w kolejności moją ulubioną powieścią Jane Austen. Przede wszystkim ze względu na żartobliwy język. Podziwiam Jane Austen za jej umiejętność przedstawienia ludzi i tamtego świata. Minęło ponad dwieście lat od napisania tej powieści, a my nadal jesteśmy w stanie zaangażować się w perypetie Catherine i Henrego, Eleonory, Jamesa i innych bohaterów.
"Northanger Abbey" była pierwszą ukończoną przez autorkę powieścią, przygotowaną do druku. Jane Austen wysłała ją do wydawcy już w 1803, gdzie przeleżała przez kolejne 12 lat. Autorka zabrała ją z powrotem i dopracowała tekst. Powieść ukazał się dopiero po jej śmierci. W czasach młodości Austen bardzo popularne były powieści gotyckie, szczególnie te pani Ann Radcliffe. Opowieści te pełne były grozy i tajemniczości. Lochy, upiory, przerażające zamczyska. Jane Austen postanawia zażartować sobie z tej mody i w ten sposób powstało "Northanger Abbey". Bohaterka powieści, Catherine jest przeciwieństwem gotyckiej heroiny: nie jest zbyt urodziwa, nie otacza jej aura tajemniczości, jej rodzina to spokojni szczęśliwi ludzie. Sytuacje, które ja spotykają są również najczęściej typowe, jednak jej wybujała wyobraźnia sprawia, że doszukuje się w nich niezwykłości.
W Bath jest tłoczno i bez przerwy coś się dzieję. Dla Catherine, która całe życie spędziła na probostwie, niuanse życia towarzyskiego są trudne do ogarnięcia, podobnie jak znalezienie drogi w labiryncie zamku z gotyckiej powieści. Jej własna matka pani Morland nie okazuje się być w tej sprawie pomocna. Prosi tylko córkę, żeby owijała szyję ciepłym szalem, nie przewidując większych problemów w trakcie jej pobytu w Bath. To pan Allen wydaję się zwracać większą uwagę na bezpieczeństwo Catherine, mówiąc na przykład, że nie jest dobrze widziane, kiedy młoda dziewczyna jeździ z mężczyzną odkrytym powozem. Pani Allen dodaje tylko, że rzeczywiście nie jest to najlepsze, bo strój może się pobrudzić, a wiatr zerwać z głowy beret. Może nam się to wydawać zabawne, choć jak zauważa Miriam Fuller (1) w powieściach Jane Austen uszkodzony kobiecy strój często był znakiem, powiedzmy złego prowadzenia się. Na przykład Lydia Bennet, w swoim liście pożegnalnym pisze (ucieczka z Wickhamem), że w jej sukni powstało spore rozdarcie. Fanny Price ostrzega Marię Bertram, żeby nie przeciskała się przez szparę w bramie razem z Henrym Cramfortem, bo uszkodzi sobie strój.
Catherine, która z łatwością wyobraża sobie sceny z przeczytanych powieści, często nie jest w stanie dostrzec realnego niebezpieczeństwa. Na początku brakuje jej pewności siebie i sztuki samodzielnego osądu charakteru napotkanych osób. Ratuje ją to, że jest osobą otwartą, czułą i stara się zachowywać zgodnie z wpojonymi jej zasadami. Przejażdżka powozem z Johnem Thorpem jest w zasadzie jak scena z gotyckiej powieści, nawet powiedziałabym z gotyckiego horroru. Thorpe, mężczyzna porywczy i okazujący zwykle brak respektu dla kobiet wywozi Catherine z miasta, mimo jej nalegań i próśb. Catherine jednak w odróżnieniu od gotyckiej heroiny nie boi się, tylko jest zła i otwarcie pokazuje swoje niezadowolenie. Nie ma w tej scenie niczego z melodramatu. Catherine, także dzięki Henremu, uczy się wyrażać własne zdanie i nie ulegać tak łatwo czyjejś woli. Ani Isabelli, Johnowi, ani nawet jej własnemu bratu nie udaje się przekonać drugi raz Catherine do złamania słowa danego rodzeństwu Tinley. Nowo nabyta pewność siebie, uwaga i skupienie pomogły jej także kiedy znalazła się w prawdziwym niebezpieczeństwie, sama w nocy w drodze do domu.
A teraz kilka pytań do Was:
1. Catherine wyobrażała sobie, że ze wszystkich znanych jej ludzi najgorszym był generał Tinley. Poczuła się upokorzona, kiedy Henry przekonał ją, że się myli w swoich podejrzeniach. Do jakiego stopnia się jednak myliła? Czy wyobraźnia Catherine była większa niż jej zmysł obserwacji?
2. Isabella często wyraża się jakby była bohaterką z gotyckiego romansu, czy jednak tak się zachowuje? Siostra Henrego Eleonora przeżyła boleśnie śmierć matki, została wychowana przez apodyktycznego ojca, jednak na końcu powieści wyszła bogato i szczęśliwie za mąż. Czy może w takim razie to ona jest gotycką heroiną?
3. John Thorpe otwarcie kłamie Catherine, kiedy namawia ją na przejażdżkę. Podczas całej sceny ani Isabella ani jej własny brat James nie odzywa się ani słowem. Jak odebraliście tę scenę? Czy uważacie, że obydwoje wiedzieli, że John kłamie, a jeżeli tak to czy zmieniło to wasz pogląd na temat wymienionych postaci?
4. Isabella Thorpe i Lucy Steele (R&R). Czy uważasz, że te postacie są do siebie podobne, a jeżeli tak to pod jakim względem?
5. Jeżeli Northanger Abbey powstałoby dzisiaj, jaki rodzaj literatury mogłoby parodiować?
(1) "Let me go, Mr. Thorpe; Isabella, do not hold me!": Northanger Abbey and the Domestic Gothic.
Persuasions: The Jane Austen Journal.
32 (Annual 2010) p90.
Ciekawa recenzja, mimo, iż czytałam tą książkę dawno temu, postaram się odpowiedzieć na te pytania (mam nadzieję, ze mi się nie pomyli z innymi powieściami Jane Austen):
OdpowiedzUsuń!. Pod względem zbrodni, o jakie bohaterka podejrzewa generała, wyobraźnia spłatała jej figla, jednak sam fakt, że stary Tinley nie okazał się zbyt sympatycznym człowiekiem każe się zastanowić, czy Catherine nie zachowała resztek zdrowego rozsądku i nie wyczuła, że generał nie jest osobą godną zaufania i szacunku.
2. Ani jedna, ani druga bohaterka nie pasuje mi na gotycką heroinę. Isabella jest strasznie egzaltowana, ale jednocześnie twardo stąpa po ziemi, jest wręcz odpychająco praktyczna. Heroina powinna faktycznie wierzyć w to co robi, a nie robić coś tylko dla wrażenia. Eleonora z drugiej strony kojarzy mi się z dosyć cichą, trochę smutną ale bardzo szczerą dziewczyną, która wprawdzie nie okazuje swoich emocji tak barwnie jak Isabella, ale na pewno coś więcej niż pieniądze jest w stanie ją wzruszyć.
3. Nie bardzo pamiętam tą scenę, wydaje mi się, że Isabella od razu wiedziała co planuje John, natomiast brat Catherine jest tak samo jak ona naiwny.
4. Lucy to taka bardziej cicha woda, mam wrażenie że jest bardziej inteligentna i przebiegła od Isabelli. Ta ostatnia lubi zwracać na siebie uwagę, Lucy zaś skrobie sobie rzepkę na boku, grając biedną, skromną, naiwną panienkę bez perspektyw.
5. Na pewno romanse, głównie te harlequinowate, coś w stylu Nory Roberts czy Danielle Steel, natomiast postać Isabelli doskonale nadaje się na współczesne nastolatki, które na fejsbukach i twiterach informują cały świat o tym, jakie to są uduchowione, i jak wielkie emocje nimi targają, a tak naprawdę większość z nich interesuje tylko kupowanie technologicznych gadżetów i oryginalnych trampek.
"tak naprawdę większość z nich interesuje tylko kupowanie technologicznych gadżetów i oryginalnych trampek" - a to jakie teraz są modne trampki? :)
UsuńPomyślałam o Eleonorze jako gotyckiej heroinie, ze względu na historię jej życia - nieszczęśliwe dzieciństwo, ojciec, który nie okazuje uczuć, nieszczęśliwa miłość - wszystko pasuje :)
Co do Lucy, to chyba masz rację, albo miała po prostu więcej szczęścia.
Co do powieści to ja stawiałabym na romanse paranormalne. Wtedy nasza bohaterka szukałaby pośród twarzy na ulicach Bath wampirów, wilkołaków i upadłych aniołów.
Conversy z tego co wiem. "Za moich czasów" się kupowało takie za 15,90 z Reala :D
UsuńWampiry by nawet pasowały do posępnego opactwa ;)